Stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Problem uczuć i związków międzyludzkich interesuje mnie od początków mojej działalności twórczej. Podczas pracy nad obrazami doszłam do wniosku, że w naszej kulturze emocje postrzegane są, jako coś irracjonalnego, dzikiego, nieokiełznanego, co należy stłumić i pohamować. (…)
Ileż to razy słyszeliśmy nakaz: nie trać głowy, nie daj ponieść się emocjom, opanuj się, nie histeryzuj, weź się w garść, czy łzy na gorsze czasy chowaj… Ludzie z reguły upatrują w emocjach, przeszkodę do racjonalnego postrzegania świata. Nazwać kogoś emocjonalnym, to często poddać w wątpliwość, wiarygodność czy logikę w tym, co dany człowiek mówi. Od wielu pokoleń pielęgnowane jest przeświadczenie o kontraście między emocjami, a rozumem. Mamy prawo do ich okazywania, ale tylko w określonych okolicznościach, uznawanych przez większość za odpowiednie. Uważam, że nie ma nic złego w okazywaniu emocji, oczywiście uwzględniając dobro innych osób, których mogłyby one dotyczyć. Możemy mieć nad nimi pewną kontrolę, ale udawanie, że ich nie odczuwamy jest zachowaniem nieszczerym.
Osobiście definiuję emocje, jako myśli, które doświadczamy w nietrwałych przypływach, impulsach, falach. Związane są z mieszaniną doznań duchowych i cielesnych. (…)
Każdy z nas odczuwa je indywidualnie i nie wszystkie są łatwe do rozpoznania i nazwania. Sami decydujemy czy i komu chcemy o nich opowiedzieć. Uważam, że najważniejsze i najsilniejsze wrażenia i wzruszenia, biorą się z relacji międzyludzkich. Emocje odgrywają kluczową rolę w kontaktach towarzyskich. Bez nich nie mielibyśmy determinacji do otworzenia się na potrzeby innych.
Cykl obrazów „Tam gdzie słońce spada na ziemię” jest zaproszeniem dla odbiorcy do mojego prywatnego mikroświata, w którym pokazane są relacje grupy przyjaciółek, nieskrępowanych żadnymi nakazami i zakazami jak należy się i nie należy zachowywać.
Czas urlopu, spędzony w gronie najbliższych, sprzyja zrzuceniu masek zakładanych, na co dzień. Na płótnach przedstawiłam beztroskie, cieszące się swoim własnym towarzystwem dziewczyny, oddające się rozrywce i odpoczynkowi. Jest pełnia lata. Kobiety opalają się, rozmawiają, sącząc białe wino, paląc papierosy i zajadając sezonowe smakołyki. Jestem obok nich, obserwuję je, sama jestem częścią grupy. Zapamiętuję te chwile i pozytywne emocje, które im towarzyszą. Wiem, że doznane wrażenia przeleję na płótna.
Te zwykłe chwile spędzone razem mają dla mnie bardzo duże znaczenie, wierzę, że gdy nasze rozmowy zostaną obdarzone uwagą, wniosą w nasze codzienne życie możliwości odkrywania nowych sposobów interpretowania rzeczywistości. Obecnie obserwuję w społeczeństwie tendencję do szukania znajomości wśród odpowiednich ludzi takich, dzięki którym, załatwimy swoje interesy, awansujemy, czy po prostu dowartościujemy się. Tym samym odsuwamy na dalszy plan pielęgnowanie kontaktów z najbliższymi. Dla mnie najważniejsze są relacje z osobami, przy których wyzbywam się skrępowania, mogę oblizać talerz, pobrudzić się i powiedzieć głośno o swoich potrzebach, motywacjach i namiętnościach, nawet, jeśli te wychodzą poza ogólnie przyjęte ramy. To, co ogół społeczeństwa postrzega, jako transgresyjne, często jest zgodne z ludzką naturą, która źle znosi konieczność odgrywania ról społecznych i rezygnacji ze zgłębiania swych pragnień i pełnego cieszenia się sobą. Zdrowa, wzajemna relacja powstaje, jeśli potrafimy pozbyć się nagromadzonych obrazów i dyskursów tego wszystkiego, co bierzemy za niepodważalne prawdy i zaakceptować inność poglądów drugiego człowieka.
Moim najważniejszym twórczym zamiarem jest wydobywanie emocji, pragnień i wzruszeń, które wynikają z relacji międzyludzkich i urzeczywistnianie ich na płótnach, co mam nadzieję jest widoczne w powstałym cyklu obrazów.

Obrazy powstałe w roku 2020 zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.